Czas najwyższy napisać tutaj kilka słów, choćby po to, by pokazać, że (wbrew pozorom) wiemy co gdzie i którędy robimy, wiemy w co się wpakowaliśmy, i żeśmy sroce spod ogona nie wypadli.
Nie bójcie się! Nie będziemy pisać, że u nas reżyserem jest miłość do sztuki [sic!!], ani o przekładach jednorodnego tekstu słownego na synkretyczny, acz integralny tekst inscenizacji... We won't even write, about art, our cultural interests and theatrical tradition, we'd like to continue - following the trend: in english of course!
Większość dzisiejszych teatrów (zwłaszcza młodych) to teatry poszukujące, lubujące się w dekonstrukcji, fragmentaryczności, podążające ścieżką Klaty, którego spektakle przypominają bardziej długi performance. Ba, zazwyczaj świetny oczywiście. Ale poszukujących jest już tylu, że na pewno w końcu znajdą. To nie my. Inni wciąż patrzą przez pryzmat PRL, gdzie teatr studencki z automatu podejmować miał tematy społeczne lub polityczne. My z automatu lubimy tylko lurowatą kawę. Zatem tu też pudło.
Nie ma oczywiście nic złego w teatrze politycznym, poszukującym, czy innym p..., ale jakoś tak się porobiło, że klasyka przestała być sexy. A zastrzelcie - dla nas jest.
KIM WIĘC JESTEŚMY?
Dziennik Teatralny napisał, że "przekornie i (z pozoru) wbrew nazwie łamiemy wiele konwencji", ale to chyba nie do końca prawda. Wybraliśmy po prostu niemodny dziś teatr słowa, zamiast teatru symbolu.
W czasach, gdy dorabia się ideologię do dziury w płocie, stwierdziliśmy, że nie będziemy produkować kolejnej, zwłaszcza tam, gdzie nie jest ona potrzebna (a naprędce - dziura w płocie to element podglądactwa, metafora ludzkiej ciekawości, motor postępu, fundament naszej cywilizacji... tadam!)
Jesteśmy po prostu brygadą ludzi, którzy jarają się dobrą literaturą, i sami chcieliby zrobić kiedyś coś dobrego. Podejmujemy więc próby.
A robimy to dla frajdy.
Której i Wam życzymy. Amen.